Strefa 51

Trójkąt bermudzki całego burdelu. Szara strefa bezwzględnego panowania burdeltaty Kreuza, skąd nikt nie wrócił taki sam, jak tam przybył. Sądzi się, że wielu, którzy postanowili pałętać się wśród zakazanych korytarze ozdobionych pozamykanymi na cztery spusty pokojami, skończyło w zamknięciu i odosobnieniu już do końca swego marnego żywota. Pieczara smoka ulokowana gdzieś wewnątrz daje się odnaleźć jedynie wprawionym w boju z labiryntem śmiałkom, obeznanym z trzewiami Cathouse lepiej niż z własną kieszenią. Łatwo się tam bowiem zgubić, a tym bardziej spotkać kogoś, kogo nie chciało się poznać.
Sam gabinet ma proste, stylizowane na wojskowy minimalizm wnętrze. Biurko, zza którego wygląda obszerny fotel na kółkach, kilka szafek na dokumenty, przeszklona witryna z alkoholami [do której chętnie dobiera się pewna kurewka wątpliwej moralności] i bibeloty niewiadomej funkcji i pochodzenia. Wszystko przesiąknięte półmrokiem zaciągniętych zasłon i słodyczą kurzu osiadłego na drewnie.

By Foxy.